Menu

piątek, 21 sierpnia 2020

Powrót do niepowracalnego

* * *

Minęły lata od kiedy pod łapami pierwszy raz poczuła wilgotność trawy tutejszych terenów, a futro rozwiał onieśmielający niegdyś wiatr. Delikatnie zabielony srebrzystymi włoskami pysk wskazywał na zbliżającą się leniwie dekadę, która powoli, niepozornymi ruchami wykonywanymi kiedy była zdezorientowana i zajęta życiem, kształtowała jej ciało i umysł na wzór własnych upodobań. 


Spędziła tutaj niemal całe swoje życie, wykluczając pierwszy rok, który uciekł przez palce łap na poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Gdyby mogła sięgnąć pamięcią jak najdalej to możliwe i przytulić do siebie kupkę wspomnień uzbieranych przez długie lata, zrobiłaby to bez wahania. Przez myśl przeszło jej nawet spojrzeć w oczy negatywnym wydarzeniom z przeszłości i również im uścisnąć dłoń, na znak postępu i akceptacji. 


Nie spodziewała się zobaczyć na Głównej Polanie żadnej żywej duszy. Być może dlatego nie odczuła zbyt tłamszącego bólu, gdy wyłoniła się z rozrośniętych kniei otaczających niegdyś tętniącą życiem polanę i zastała jedynie pustkę, wraz z niewielkim, szarym okręgiem na samym środku, który powoli obrastał trawą nienaruszoną od dawna przez psie kroki. W jej oczach, tam gdzie znajdował się ów okrąg, wciąż tlił się płomień ogniska, a w oddali dało się słyszeć entuzjastyczne popiskiwanie i rozmowy innych psów, które dopiero co wracały z lasu ze świeżym drewnem, by wzmocnić dogasający ogień.


Westchnęła, niemalże teatralnie, i poczęła kroczyć ku środkowi polany by przysiąść tuż przy dawnym miejscu spotkań. Liście pobliskich drzew powiewały na delikatnym wietrze, rozganiając niewygodną ciszę. Bardziej zdziwiłaby się, gdyby rzeczywiście zastała tutaj kogoś innego niż samą siebie. Dlatego też całkowita pustka w miejscu, w którym jeszcze kilka lat temu rozpoczynały się nowe znajomości a kończyły stare, na świat przychodziły szczenięta ze śnieżnobiałą i niezapisaną kartą życia, łagodząc gorycz po stracie starszych członków stada, chichot psów wszelakiej maści był słyszalny o niemal każdej porze dnia, nie zdziwiły jej w najmniejszym stopniu. Czy napełniła ją nostalgią i smutkiem? W rzeczy samej.


Odwróciła wzrok gdzieś w dal, wpatrując się w drzewne ogrodzenie, gdzieś w głębi duszy mając nadzieję, że ktoś jednak pojawi się w pobliżu i przysiądzie obok, dając nadzieję na lepszą przyszłość. Odważne było jej marzenie, jednak na horyzoncie od lat nie było widać nikogo, kto mógłby marzeń jej zabronić więc przyrzekła sobie, że marzyć nigdy nie przestanie. Bo i dla kogo miałaby przestać?

***


~ Luffiera

4 komentarze:

  1. *Słysząc odgłosy łap uniósł łeb z nad ziemi i podnosząc cielsko udał się w stronę z której dochodziły owe dźwięki. Widząc znajomą Sunię zdębiał a ciało przeszedł deszcz* Luff.. Luffiera? miło Cię widzieć... *Machnął nerwowo ogonem nie wiedząc czego może się spodziewać. Kpiącej odpowiedzi? może niczego?. Zamknął ślepia mocno czekając na odpowiedź*

    OdpowiedzUsuń
  2. *Z początku nie zauważyła na swojej drodze żywej duszy, jednak czujny psi nos, wytrenowany do perfekcji przez lata życia na wolności, z oszałamiającą prędkością wyczuł znajomy zapach starego znajomego, z którym niegdyś dzielili wiele wspólnych dni. Jej łeb prędko zwrócił się w stronę psa, a oczy, mimo że widocznie zmęczone, jakby zabłyszczały tą samą młodzieńczą ekscytacją co lata temu. W tym momencie nie liczyło się to, co pozostawili w przeszłości. Minęła zaledwie sekunda, a suczka stała wryta w ziemię, pyskiem zwrócona do źródła głosu. Trudno było powstrzymać się od uśmiechu.*

    Armanii... nie masz pojęcia jak potrzebowałam usłyszeć jakiś znajomy głos.

    *Powiedziała dość cicho, wciąż ledwo mogąc uwierzyć, że jednak nie zastała tutaj jedynie tłamszącej ciszy.*

    OdpowiedzUsuń
  3. *Słysząc znajomy głos, zastrzygł uszami i uniósł w pośpiechu kufę ku górze. W jednej chwili, przeraził go fakt, że to co właśnie do niego trafiło, to mógł być wytwór jego wyobraźni, spowodowany niewyobrażalną wręcz tęsknotą* Luffiera? To Ty..? Powiedz mi proszę, że to nie jest sen... *Widząc przed sobą Sunię, uniósł się z ziemi i zaczął kierować się w jej stronę. Uszy położone miał wzdłuż łba* Luff ja.. przepraszam, przepraszam Cię za to, że zniknąłem.. Nie ma na tym świecie słów które opisały by jak się teraz czuje, jaki jestem szczęśliwy... *Gdy podszedł do Suni na odległość kilku metrów, zatrzymał się nie chcąc naruszać jej przestrzeni osobistej. Położył się na ziemi. Radość biła się z przerażeniem, gdyż nie wiedział czy Sunia ma w ogóle chęć, poświęcić dla niego chociażby 5 min*

    (Luff tak z offtopu, nie mogę znów Cię stracić. Proszę, zostaw mi kontakt do siebie. Fb, discord'a, adres emaIl, cokolwiek... to jest kontakt do mnie. cptfdgod@gmail.com jeśli tylko to przeczytasz to odezwij się. Błagam.. Tak bardzo czekałem.... tyle lat..)

    OdpowiedzUsuń